Dzień z samego rana pochmurny. My na trasie o 6.30. Droga dziś prowadziła pod górę i z górki - już teraz standard. Nie ma zupełnie płaskich odcinków. Na początku trasy 4 małe osady co 2-3 km., a w ostatniej z nich Vilar de Remonde uczestniczyliśmy w Mszy Św. w małym zabytkowym kościele o godz.10.00. Kościół pełny. Prawdopodobnie byliśmy na mszy niedzelnej. Bardzo dużo kościołów, ale jak pisałem wcześniej brak księży. Po paru km większe miasto Melide (ok 7 000 mieszkańców), lecz bez części zabytkowej, więc nie zatrzymywaliśmy się i ruszyliśmy w dalszą drogę. Miasta i miasteczka hiszpańskie różnią się od polskich miast przede wszystkim tym że brak tu rozbudowanej sieci sklepów. Np. w takim mieście do 10 000. jest z reguły 1 sklep spożywczy jedynie na początku lub końcu miasta i tyle. Wioski z reguły nie posiadają sklepu, natomiast barów jest ogrom. Są bardzo ładne. W środku bufet i każda w innym stylu. Serwują śniadania i obiadokolacje, ciadtka, przystawki, oraz picia (full). W każdej z nich jest tv i darmowe wifi. Na trasie dużo pelegrinos. Dziś śpimy w Miejscowości Arzua ok. 7 000 mieszkańców. Ciekawostką tego miejsca jest to że łączą się tu dwa szlaki św Jakuba czyli Camino france ( to to którym idziemy- najstarsze i najdłuższa droga), oraz Camino Norte (droga Północna nad brzegiem morza), z atrakcji historycznych to kaplica Św Magdaleny z XIV w. Aby tu zdobyć nocleg w sensownej cenie w albergue (do 15€/os.) to musieliśmy być do 16.00, potem to już wszędzie full. Tak jak już pisałem- można mieć nocleg za 55-60 na 2 os. I spać na łóżkach piętrowych, lub za 10€ i na poziomie naszych Hotelików ***. Cena nie jest wyznacznikiem poziomu noclegów. O 19.00 spexjalne błogosławieństwo dla pielgrzymów na dalszą drogę. Jesteśmy teraz w prowincji La Coruna, we wspólnocie autonomicznej Galicja. To najbardziej zielony obszar Hiszpanii a zarazem najbiedniejszy, co nie znaczy najtańszy. Tu żyją z Rolnictwa - bydło, oraz w miastach na trasie z pielgrzymów. Jutro start bardzo, bardzo wcześnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz