Z albergue wyszliśmy o godz 6.40. Słońce świeciło od samego rana lecz było chłodno. Do śniadania przeszliśmy 15 km z małą przerwą. Zatrzymaliśmy się Carrier de los Condies. Urokliwa miejscowość i po dwóch dniach drogi wreszcie normalny sklep spożywczy. W poprzednich miejscowościach wyglądało to tak że w barze był regał albo dwa i otwierają cały sklep, a w przewodnikami opisane jako supermarket. Dziś śniadanie na bogato: bagietka z masłem i szybką parmeńską oraz pomidor, sok ananasowy,
Ciastko francuskie i jogurt. W Hiszpanii są świetne jogurty w słoiczkach szklanych. Na wierzchu jogurt naturalny a na spędzenie truskawki. Pakowane po 2 szt. Pycha. O 11.ruszyliśmy w dalszą drogę. 17 km bez żadnej osady. Te 17 km było bardzo trudne. Większość pielgrzymów została w najbliższej miejscowości, my poszliśmy dalej o 6,5 km. W sumie pokonaliśmy dzisiaj 38,5 km. Na ostatnich 3 kilometrach złapał nas deszcz. Po przyjściu na miejsce deszcz ustał. Teraz jest piękne słońce i upalnie. Warunki w albergue nazwijmy podstawowe łóżko, łazienka i ... już. Natomiast dzisiaj oboje śpimy na dolnym poziomie. Dużo pytań mamy czy ciężko jest. To naprawdę trudno powiedzieć, tym bardziej nam bo mamy wielką motywację. Jeśli chodzi o wysiłek fizyczny to mamy na plecach od 10-12 kg. To w zależności od ilości wody i jedzenia. Rano nie czuć ciężaru. Przytłacza po przekroczeniu 30 km. Lecz .... spotkaliśmy dzisiaj anglika który wyszedł 10 maja na trasę i idzie o kulach. Z tej perspektywy nie mamy mandatu aby narzekać i zdziwiać. Idzie również Ftancu z bagażem ok 30 kg - i idzie. (poniżej zdjęcia). Dzisiaj przekroczyliśmy połowę trasy. Mamy za sobą ponad 400 km. Pozdrawiamy serdecznie wszystkich.
wtorek, 14 czerwca 2016
13 dzień
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz