środa, 15 czerwca 2016

14 dzień

O godz 6.00 wyszliśmy z Ledigos. Dziś wraz z poranną kawą zeszło nam 20 min. - to nasz rekord. Zaraz po wyjściu po straszył nas deszcz, lecz niebo przejaśniało. Po 3,5 km pierwsza osada. Nie zatrzymywaliśmy się bo dobrze się szło. Przerwę na śniadanie zrobiliśmy po ok 15 km ponieważ po 9.00 i już były otwarte sklepy, a my nie mieliśmy świeżego pieczywa. Długo nie odpoczywaliśmy ponieważ bardzo wiało i było chłodno. Droga prowadziła dziś wzdłuż autostrady  o nazwie "Santiago de Compostela". Niestety autostrada nieco wydłuża drogę ponieważ przejścia przez nią są tak niefortunnie że trzeba dodawać nieco km. Jak sprawdzałem na nawigacji to mogło być mniej więcej o ok.3 km, ale cóż - pielgrzymka. Po drodze zwiedziliśmy 3 kościoły. Jeden z nich z XI wieku!. Wzdłuż drogi same pola uprawne i na nich systemy do nawadniania ( poniżej foto). Bardzo dużo bocianów, ale na całe szczęście nie krążyły nad naszymi głowami. Kolejna przerwa w małym miasteczku na gorącą chrbatę bo zmarzliśmy. Ostatnie 3 km - już dochodziliśmy do celu i deszcz tak duży że trzeba było zabezpieczyć plecaki i ubrać poncha. Dotarliśmy po 33,8 km do miejscowości El Burgo Ranero o godz 14.50. Chcielibyśmy jeszcze przejść parę km bo mieliśmy na tyle energii, a tym bardziej że jutro mamy plan dotrzeć do Leon, lecz następny albergue jest w odległości ok 15 km, a tyle dziś nie dali byśmy radę. Śpimy dzisiaj w albergue municypalnym czyli państwowym. Na parterze duża sala że stołami, na boku miejsce na buty, po lewej stronie kuchnia z pralką i suszarką, a dalej łazienka z prysznicami. Jest ich ok 6 + umywalki i ubikacje. Drewniane schody na górę prowadzą do 4 pokoi, a tam po 4 łóżka piętrowe. Stropu nie ma tylko dach.  Pojemność schroniska 32 osoby. Teraz jest full. Dziś oprócz nas śpią francuzi, koreańczycy, niemcy, hiszpanie, słowak, meksykanka. Tyle do tej pory nawiązałem kontaktu. Hospitero ( obsługa) miła i pomocna. Byliśmy bardzo głodni i poszliśmy na obiad lecz dopiero po 18.00 można kupić bo siesta. Na szczęście od 16.30 otwarty był sklep i kupiliśmy makaron sos bolonese oraz ciasteczka i Renatką miała ochotę na tartę z czymś tam. Szybko ugodowaliśmy makaron i sos. Super jedzenie. Natomiast tarta Renatki była z rybą, papryką i przyprawami - przykro mi było jak widziałem że po dwóch kęsach wypija całą cherbatę. W między czasie była burza. Zrobiło się bardzo zimno. Wifi nie ma w albergue więc zaraz  idziemy do baru żeby posiedzieć na necie i wysłać dzisiejszy post. Zdrowie: Renatką ma 2 pęcherze, w tym jeden po stopą, a ja dzisiaj miałem problem ze stawem skokowym  w lewej nodze, na całe szczęście  problem był przejściowy, a przyczyną jest to że już 2 razy podwinęła  mi się lewa noga. Nie są to wielkie problemy, wręcz marginalne, więc jutro z samego rana ruszamy w dalszą drogę. Do tej pory przeszliśmy 458 km. Serdecznie dziękujemy za miłe komentarze, wsparcie i pytania na które w każdym poście będę odpowiadał.
Wszystkim życzymy Buenas noches (Dobrej nocy) i jutro nam i Wam dużo siły i mocy!.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz