wtorek, 21 czerwca 2016

20 dzień

Noc minęła szybko. Rano jak zwykle poranna kawa i w drogę. Trabadelo opuściliśmy o 6.25. Po drodze napełniliśmy butelki z wodą -po 0.5 litra żeby nie mieć dodatkowej wagi. Droga przez 9 km asfaltową z pobocze i pod górkę, a kolejne 11 km masakra. Droga jak w Tatrach na dolinę 5 stawów polskich tylko żadnego wypłaszczenia. Końca nie było. W między czasie lekkie śniadanie i co 55 min. 5-10 min przerwy. Ostatnie 0.5 km to już naprawdę ciężko. Na szczycie nagroda bar. Wypiliśmy po zimnej coli i w drogę. Kolejne parę kilometrów gora-dół ale lekko, a potem już tylko w dół. Ciepło ale tak do 30 st. tak że ok. Po 39,8 km dotarliśmy do Triacastela. Dzisiejszy dzień był najcięższych jak do tej pory na Camino i najdłuższy. Natomiast nagroda to bardzo ładny albergue. Dopiero co oddany do użytku wszystko nowe i dość luksusowo ( słowo luksus w albergue wymaga osobnego posta-napiszę w niedalekim czasie). Dziś na trasie dużo osób konno - jedna grupa 2 osoby, i 6 osób konno. Pięknie to wygląda. Do albergue dotarliśmy na 17.45. Prysznic ext i obiad. Renatka nie miała siły jeść. Teraz śpi. Teraz jest 34 st. (20.00) i delikatny wiatr. Jutro wychodzimy nieco później i dystans nieco krótszy. Natomiast różnie jest. Pielgrzymów przybywa i oby nie trzeba było iść kolejne parę km jeśli noclegów nie będzie. Przeszliśmy 677 km. Serdecznie pozdrawiamy. Do jutra!.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz