Dziś chciałem bardzo a to bardzo podziękować wszystkim tym którzy śledzą nasze przygotowania do drogi. Blog jest czytany w rożnych stronach Polski, jak również mam rzeszę czytelników ze Stanów Zjednoczonych (ponad 50). Osoby z innych krajów to: Meksyk, Wielka Brytania, Rosja Ukraina, Wszystkim serdeczne dzięki.
Kontynuując wielkopostne przemyślenia chce abyście dzisiaj pomyśleli troszkę o podejściu do do rzeczy materialnych, pędzie do zdobywania i pomnażania zasobów materialnych.
A więc do rzeczy:
Późną jesienią zeszłego roku jechaliśmy z Renatką w Bieszczady. Mam taką zasadę że zawsze zabieram autostopowiczów. W drodze do Wołosatego rozmawialiśmy na temat naszego domowego i wciąż niedopinającego się budżetu - no cóż - proza życia. Tu potrzeba, tam potrzeba a kasy jest ile jest, Sztuka kompromisu to potęga!. Ktoś macha ręką - zatrzymuje się. Pan ok 33 - 40 lat, Szybko nawiązaliśmy rozmowę,
Pytam
- gdzie się Pan jedzie?
- A proszę Pana tutaj to w niedzielę nie ma otwartego sklepu, a skończyło się mleko dla dziecka, do Komańczy ok 25 km więc muszę pojechać, a samochodu własnie nie mam bo stary się zepsół a drugi będę kupował.
To niedobrze tak bez auta
- E tam, nie tak źle, są dobrzy ludzie którzy zawsze pomogę, a źle nie jest bo już mam prawie 3 000 zł odłożone, wiec fajne autko kupię
- (?!!!!) Pracuję Pan?
-tak, w tartaku, dojeżdżam codziennie 35 km, ciężka praca, ale dobra i dobrze płatna, mam jak dobry miesiąc ok 1 600 -1700 zł, na bilety idzie mi ok 450 zł więc ok 1 300 zł mi zostaję, tak że jest za co żyć !
- Zona pracuje?
Tak, tak, w urzędzie, ma najniższą krajową, mamy 2 dzieci, krówkę. Więc jak to złożymy do kupy to naprawdę jest bardzo dobrze. Na wszystko nas stać.
Moje zdziwienie ... kurczę jak to jest ... to ja się martwię, a tu?
A pan nieznajomy kontynuuje.
- A wie Pan - moja sąsiadka urodziła syna, dała mu na imię Patryk - ładnie co nie?, a byliśmy oglądać dziecko, - wie Pan jak się cieszę, będzie wesoło koło domu, a moje dzieci niedługo będą miały się z kim bawić
I tak dojechaliśmy do Komańczy.
Po wyjściu Pana z naszego auta zbierałem myśli. Była to niezła lekcja - ale najlepsze było przed nami!
Wracamy z powrotem, wczesny wieczór, ktoś macha ręką. Pan ok 55- 60 lat, wsiada do auta i zaczyna rozmowę. Pyta skąd gdzie byliśmy, skąd jesteśmy, czuje się wdzięczny ze zatrzymaliśmy się. Więc i ja podpytuję
A pan skąd?
- A proszę Pana, ja to dzisiaj miałem dobry dzień . Z samego rana o świcie byłem na rydzach, zebrałem pełny kosz- bo wie Pan ja mam takie swojej miejsca.
- Długo Pan zbierał ?
- a z 3-4 godziny
- Potem stanąłem przy drodze i w parę minut sprzedałem, jedni wzieli parę rydzy, a potem prawie cały kosz pojechał do Łodzi.
- opłaca się zbierać ?
- A pewnie ! - dzisiaj to ja zarobiłem za to moje zbieranie 60 zł !
- Często Pan zbiera
- o tak na jesień, to bardzo często, ale w tygodniu to trzeba się długo wystać przy drodze, no i nie często się zdarza tak dobrze zarobić ja dzisiaj, bo przeważnie za taki kosz to zarobię 30-40 zł. A w ogóle po zimie to jest do jak się zaczną czernice maliny, grzyby, to przetwory można zrobić, trochę sprzedać i zarobić, to nawet 600 -800 zł w miesiącu przybędzie.
- A Pan pracuje
- pracowałem, ale zakład w rozwiązali, wszystkich na bruk wywalili,pracy nie ma, dtary jestem, a nie mam jeszcze lat żeby emeryturę dostać, teraz sam jestem bo żona zmarła.
- To ciężko Panu
- Nie, co Pan!
- Jak dostałem rentę socjalną to mi się dobrze żyje i jeszcze z 60 zł w miesiącu można odłożyć !
- Ile mam Pan renty?
- 520 zł
Rozmowa dalej trwała, ale ale ja już myślami byłem gdzie inszej.
Co tu napisać ...
Kiedy myślimy o nowym smartfonie, bo ten stary to tylko 5,1 cala, i może przy grze nam się delikatnie przyciął, to proszę wspomnijcie te dwie rozmowy co powyżej przytoczyłem. czego Wam i szczególnie sobie serdecznie życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz