Kolejna nasza wycieczka rowerowa z elementami nostalgii - powrotu do przeszłości ... ale to nieco później.
Z domu wyjechaliśmy o 5.15. O 5.53 mieliśmy odjazd pociągu to Tarnowa. W Tarnowie przesiadka i o 6.51 kolejny podciąg - do Nowego Sącza. Po drodze dwie niedogodności: pierwsza - Tak schody na perony na dworcu w Dębicy jak i w Tarnowie nie są przystosowane do rowerów - trzeba je nosić po schodach. Windy natomiast są za krótkie. Druga niedogodność to o tak wczesnej porze nie ma gdzie kupić kawy na dworcu w Tarnowie.
Podróż minęła nam bardzo szybko. W Nowym Sączu biliśmy o 8:21 i od razu wyruszyliśmy w drogę. Trasa prowadziła w kierunku Jeziora Rożnowskiego. Po ok 40 minutach pierwszy stromy podjazd a na górze nagroda - piękne widoki na okoliczne wzniesienia i Jezioro Rożnowskie, a następnie długi zjazd w kierunku Gródka nad Dunajcem i Rożnowa. Większość opisywanej trasy prowadziła w najbliższej odległości linii brzegowej jeziora, po drodze piękna przyroda oraz coraz ładniejsze Hotele i domy letniskowe.
Pierwszym przystankiem była Pustelnia św. Świerada w Tropiu, Do pustelni świętych Świerada i Benedykta prowadzi leśna, dość stroma droga. po drodze znajduje się uzdrawiające źródełko, z których pili święci, a także na droga krzyżowa. Nie mogliśmy trafić do pustelni - brak oznakowania.
Kim był św Świerad:
Święty Andrzej (imię zakonne Świerada) prawdopodobnie pochodził z okolic Krakowa. Obecność Świerada w tym miejscu w 998 r. zanotował Jan Długosz. Zakonnik po 40 rozpoczął życie pustelnicze. Wraz z uczniem Benedyktem (późniejszym świętym) wybierali się co tydzień do pustelni Na weekendy wracali do klasztoru. W odosobnieniu karczowali lasy. Wiadomo, że św. Andrzej prowadził życie ascetyczne. Pościł trzy razy w tygodniu. Podczas Wielkiego Postu jadł tylko orzechy włoskie (otrzymywał ich 40 od opata) i pił wodę. Pozostawał przy życiu jedynie dzięki obfitszym niedzielnym posiłkom. Sypiał na pniu drzewa, wokół którego znajdowały się zaostrzone kije, gdy przechylał się na którąś stronę, raniły go. Na głowie miał drewnianą koronę z kamieniami. Nosił też mosiężny łańcuch, który podobno wrósł mu w ciało, co doprowadziło do jego śmierci. Umarł on między 1030 a 1034 r. Po jego śmierci Benedykt dalej żył jako pustelnik. Pewnego dnia napadli na niego zbójcy. Zawlekli go w okolice Skałki koło Trenczyna, zabili, a ciało wrzucili do Wagu.
kolejnym naszym przystankiem była miejscowość Piaski Drużków.
Jak wspomniałem na początku tam właśnie cofnęliśmy się do naszej młodości. Będąc na granicy pełnoletności byliśmy tam razem na obozie harcerskim. Jesteśmy w tym miejscu po 39 latach!
Miejsce obecnie prawie opuszczone. Tam gdzie stały namioty obecnie są domki letniskowe, a budynek zgrupowania popada w ruinę .... niestety.
I atrakcja: czynny jeszcze przejazd promem przez Dunajec - i to za darmo
Kolejny punkt to obiad w restauracji Pod sosną- kolejny nasz obiad i nie zawiedliśmy się. Porcje duże, smaczne. następnie zapora w Czchowie.
Po przejechaniu zapory po prawej stronie Dunajca droga prowadziła nas do Tarnowa - na początku wałami - asfaltową drogą rowerową, potem wałami ale po trawie- bardzo ciężko się jechało, na dodatek sprawdziły się prognozy- zaczęło lać i w tym deszczu dojechaliśmy do stacji kolejowej w Tarnowie skąd zaraz po 17.00 pojechaliśmy pociągiem do Dębicy.
Cała droga to 92 km - dwa duże podjazdy, trasa widokowo piękna. Polecamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz